Wednesday, 24 June 2015

Bejter

     Słońce powoli zaczynało wschodzić, światło wędrowało po ziemi rozganiając mroki nocy. Gniadosrokata klacz pochylając się nad niewielkim strumykiem, zaspokajała swoje pragnienie. Gdy pierwsze promienie dotarły do jej oczu, podniosła łeb i wolnym krokiem ruszyła przed siebie, kopytami wystukując charakterystyczny rytm.



http://www.deviantart.com/art/Washed-in-the-Water-506202904
 Imię: Bejter
Wiek: Około 11 lat jednak sama nie jest pewna
Płeć: Klacz
Rasa: Zwykły koń
Hierarchia: Kiedyś chciałaby osiągnąć pozycję Nekromanty

Charakter: Bejter nie przepada za obcymi dlatego początkowo może się wydać nieśmiała i wycofana, jednak wystarczy chwila rozmowy, aby ją ośmielić. Przy bliższym poznaniu okazuje się miłą i życzliwą klaczą, jednak często nie może się powstrzymać przed wypowiadaniem drobnych złośliwostek. Jest też wyjątkowo szczera i nie boi się walnąć czegoś "prosto z mostu". Za wszelką cenę stara się unikać opowiadania o swojej przeszłości, czasami jednak zdarza się jej rozgadać, dzięki czemu można się czegoś o niej dowiedzieć, ale gdy tylko zdaje sobie z tego sprawę, milknie.

Wygląd: Niewielka, gniadosrokata klacz o drobnej budowie. Nie różni się od innych koni prawie niczym, prócz wyjątkowo długich grzywy i ogona. Wyróżniać ją też mogą dwukolorowe oczy - lewe prawie czarne, a prawe błękitne.

Historia: Przez lata podróżowała po świecie nabywając różnych doświadczeń i poznając dalekie i trudno dostępne krainy, przez co jej pamięć wyparła wspomnienia z dzieciństwa. Nie pamięta ani tego skąd pochodzi, ani swojej rodziny. Nie rozpacza jednak z tego powodu gdyż żyje z dnia na dzień, nie zamartwiając się o przyszłość, ani nie żałując przeszłości.


(KP najprawdopodobniej zostanie w najbliższej przyszłości zmienione i poprawione) 
(Od razu informuję także, że będę nieobecna w dniach 26.06-11.07)

3 comments:

  1. [i][Witamy na blogu :)][/i]
    Jak to zwykle czynił wieczorami przechadzał się po terenach stada. Ot, niby dla zdrowia i lepszego snu, jednak prawda była inna. Stado wciąż było małe i Harry czuł na sobie odpowiedzialność za jego losy i dlatego właśnie wieczorem starał się spatrolować jak największą przestrzeń.
    Zbliżał się właśnie ku zachodnio-północnej granicy a jego kopyta zaczynały czuć trud wspinaczki pod górę kiedy w oddali zobaczył jakąś sylwetkę. Z daleka nie mógł mieć pewności, ale kiedy ruszył w jej stronę szybko przekonał się, że faktycznie napotkał na swej drodze srokatą nieznajomą. Na ciemnosiwym pysku pojawił się pogodny uśmiech i odchrząknąwszy cicho podszedł bliżej.
    -Dobry wieczór.- Zaintonował łagodnie chyląc nisko łeb przed nieznajomą. -Witamy na terenach Marzycieli.

    ReplyDelete
  2. Przekrzywił nieznacznie łeb, by lepiej przyjrzeć się nieznajomej. Nie czynił tego jednak w sposób, który mógłby być dla niej nieprzyjemny. Ot, szmaragdowe oko skierowane było w jej stronę promieniejąc zdrową ciekawością i pogodą ducha. Zresztą pytanie o pochodzenie nazwy wprawiła Harrisona w jeszcze weselszy nastrój.
    -Prawdę mówiąc to mój pomysł... Po części dlatego, że noc jest mi bliska a po części dlatego, że nie ma nic piękniejszego głowy w chmurach. Przynajmniej ja lubię z pogodą patrzeć na świat i cieszyć się tym co mi daje.- Wyjaśnił z uprzejmym uśmiechem na ustach po czym jak gdyby przyłapując samego siebie na pewnym faux pas szybko dodał.
    -Zwą mnie Harrison.- Przedstawił się wypinając przy tym nieznacznie pierś.

    ReplyDelete
  3. Ogier już wiedział iż mu się przygląda zanim się odezwała, cóż ogier z daleka wyczuje zapach klaczy, taka natura. Jednak czekał, aż upewni się iż ma ochotę na rozmowę z nim. - Witaj pani. - Ukłonił się nisko z należytym damie szacunkiem. - Jestem Let's Replay, ale zwą mnie po protu Replay. - Przyjrzał się klaczy starając się co nieco wyłapać. Cóż stary nawyk, stara się ocenić innego konia zanim go pozna tak na wszelki wypadek.- A jak do ciebie pani mogę się zwracać?

    ReplyDelete